środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 1

    Unik, cięcie z prawej, od góry, pchnięcie, proch! Następny! Cięcie, cięcie, unik, pchnięcie, proch! W myślach wypowiadała każdą czynność. Trzy potwory, które ją zaatakowały nie wiedziały, że od 12 roku życia wychowywał ją jej boski rodzic, który z racji bycia bożkiem śmierci przekazał jej wiele sposobów na zabijanie różnego rodzaju poczwar. Jej czarne, długie włosy były poszarpane. Wiedziała, co ją atakuje. Były to Echidny, okropne stworzenia, o ciałach w połowie młodych kobiet a w połowie cętkowanych węży. Miały czarne, puste oczy i były stale żądne krwi. Głównie krwi herosów. Ich nazwa wywodziła się od imienia ich przodkini- nie zgadniecie- Echidny.
    To był kolejny atak potworów w ciągu 12 godzin. Nila miała jeszcze dużo siły, lecz dobrze wiedziała, że ta siła z czasem ją opuści. Odcięła łeb ostatniej gadzinie. A do Tartaru z wami, obleśne paskudztwa!  Nila szybko uciekła z jednej ciemnej ulicy w następną. Bądź co bądź zabiła teraz "grupkę zakupoholiczek". Mgła robiła swoje, ale nie chciała mieć na karku policji.
    Nagle usłyszała hałas za swoimi plecami. Odwracając, się myślała, że jeśli to kolejny potwór, to zginie on w sekundę. Za nią stał bardzo, bardzo duży piesek. Konkretnie piekielny ogar. Zwierzę pomerdało ogonem i podeszło do niej z wyciągniętym ozorem. Zachwycona dziewczyna podeszła do bestii pewnym krokiem i podała jej rękę do obwąchania, jednak zwierzę od razu polizało ufnie wyciągniętą dłoń. Trafił swój na swego. Dwie istoty ciemności. Przytuliła się do pieska.
-Hej! Co tu robisz?- pod ręką wyczuła obrożę. Było tam napisane imię suki- Pani O'Leary, tak? Masz właściciela? Zgubiłaś go? Możemy go poszukać, ale będę musiała szybko znikać. Mało kto lubi moją aurę... Ja sama czuję się czasem jak przerażający potwór...- suka trąciła ją łbem.
     Wtedy usłyszała lekkie chrząknięcie.
-Wiesz, że mogłaby z łatwością odgryźć ci rękę, prawda?- zapytał chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał czarne, kudłate włosy, które wyglądały, jakby dopiero co wstał z łóżka, oliwkową, pobladłą skórę i ciemne brązowe oczy.
-Wiem. I co z tego?
-To z tego, że a) nie boisz się potworów
b) wiesz, że one istnieją
i c) moja psia przyjaciółka z jakiegoś nieznanego mi powodu bardzo cię polubiła.
-Swój wyczuje swego.
-Uważaj, bo jestem w stanie uwierzyć, że jesteś potworem.
-A niby to dlaczego?- przeszyła go spojrzeniem swoich jasno niebieskich oczu.
-Sorry, po prostu jak spotykam ładną dziewczynę, zazwyczaj jest bestią- blada skóra Nili przybrała różowawy odcień- Jesteś pół-krwi prawda?
-Skąd mam wiedzieć, że ty nie jesteś potworem? Twoja aura nie zachęca do współpracy.
-Zatem przedstawię się pierwszy. Mam na imię Nico di Angelo. Jestem synem Hadesa.
-Jestem Nila. Jestem córką Tanatosa- chłopak roześmiał się pod nosem.
-Jakby nie patrzeć, mój tata jest przełożonym twojego. Idziesz ze mną, czy masz zamiar poczekać, aż przyjdą potwory? Pani O'Leary może nas zabrać w bezpieczne miejsce- widząc jej niezdecydowanie westchnął- No przecież cię nie zjem.
Chłopak wskoczył na grzbiet piekielnej suce. Podał Nili rękę i pomógł jej wsiąść na zwierzę.
-Lepiej się mnie trzymaj- niepewnie objęła Nica w pasie- Mogą ci mówić Ni?
-Ok.
     Piekielna psina rozpędziła się i wbiegła prosto w cień. Córka Tanatosa poczuła, że coś ciągnie ją do tyłu, jednak po chwili usłyszała lekko rozbawiony głos Nica.
-Możesz mnie już puścić. Jesteśmy na miejscu- dziewczyna z ogromnym zawstydzeniem zdała sobie sprawę, że wtuliła się w chłopaka. Cała czerwona puściła go i czy prędzej zeskoczyła z nietypowego środka transportu.
-Mam zaszczyt powitać cię w Obozie Herosów. Najpierw muszę cię zaprowadzić do Wielkiego Domu. Tam pan.D wszystko ci wyjaśni- potomek Hadesa zauważył, że dziewczyna się boi. Nie było się czemu dziwić. Jakiś mroczny chłopak zabiera ją do jakiegoś dziwnego obozu- Nie martw się. Że będziemy mieszkać obok siebie i że ja cię w to wciągnąłem, będę cały czas obok. Na razie znasz mnie stąd najlepiej- uśmiechnął się.
   Dziewczynie było miło, że próbuje dodać jej otuchy, lecz w jego oczach i postawie był smutek, a kiedy mówił miał melancholijny głos, jakby za czymś tęsknił. Nawet jego uśmiech w jakiś sposób był smutny. Idąc obok siebie w milczeniu skierowali się w stronę tzw. Wielkiego Domu. Po drodze minęli parę osób, które przyglądały im się z zaciekawieniem. Jakieś dwie dziewczyny na ich widok zaczęły się śmiać i szeptać, co speszyło Nilę.
-Nie martw się Ni. To córki Afrodyty. One tak zawsze- szepnął jej na ucho Nico- Musisz się wiele nauczyć o tym miejscu. Potem przedstawię ci moich przyjaciół.
    Ten dzień Nila i Nico mieli zapamiętać do końca życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz