piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 4

To nie jest dobry plan
   Tak była jedna z wielu myśli Nili, gdy siedziała w klubie. Głowę miała opartą na ramieniu Nica, a ich palce były splecione.
     Jego towarzysz to bóg miłości, Eros. Musicie się jakoś do nich zbliżyć. Więc... Powiedzmy, że Annabeth i Percy wam pomogą...
    Więc tak oto siedzieli przy stoliku oddalonym od sceny niczym para zakochanych. Na scenę wyszedł chłopak o złotych włosach. Wyglądał jak grecka rzeźba, która zaczęła żyć. Kiedy zaczął śpiewać jego melodyjny głos wypełnił salę. Wszyscy ludzie wyglądali na zadowolonych. Parkiet wypełniali tańczący.
-Zatańczysz ze mną?- Nico spojrzał na dziewczynę. Najpierw myślała, że to żart, kiedy jednak patrzył na nią, czekając na odpowiedź, zrozumiała, że powinna odpowiedzieć. Trochę obawiała się, że z jej zdolnościami i ich pochodzeniem taniec łatwo przerodzi się w dance macabre.
-Ja... Nie umiem tańczyć...- Nila odwróciła wzrok.
-Nie martw się. Ja też, ale skoro wszystkie pary to robią, to my też musimy. To pewnie proste, chodź!- chłopak wziął ją za rękę i pociągną bliżej sceny. Leciał wolny kawałek i Nico założył ręce córki Tanatosa na swój kark a swoje oparł o jej biodra. Zawstydzona dziewczyna bała się spojrzeć mu w oczy. On również nie był teraz skłonny do kontaktu wzrokowego. Na jego bladej twarzy pojawił się rumieniec. Atmosfera była dość napięta.
-Nila, musimy się dostać bliżej wejścia za scenę
-Tak. Wiem! Tylko musimy...- muzyka ucichła.
-Dziękuję, że przyszliście! Do zobaczenia!!!
Półbogowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Znali się krótko, a już rozumieli się wybitnie. Wiedzieli zawsze o co chodzi temu drugiemu. Pobiegli za kulisy. Poruszali się cicho, a poza oświetlonym parkietem oboje wyglądali jak cienie. Bez problemu ominęli  strażnika i kiedy mieli bezszelestnie przekraść się do pokoju, gdzie ponoć siedział artysta...
  -O jak! Byliście na moim koncercie! Siedzieliście z tyłu, prawda? Zauważyłem was bo wyglądaliście taaaaak słodko razeem! Nie myślałem, że macie przepustki za kulisy! - chłopak ze sceny podszedł do nich.
-My...- Nico próbował coś powiedzieć. Nie spodziewali się czegoś takiego.
-Jesteśmy pod wrażeniem twojego talentu! Niesamowicie śpiewasz!- Nila wybawiła przyjaciela z opresji.
-Och! Dzięki! Skoro macie przepustki to znaczy, że mogę was oprowadzić po kulisach i zapoznać z ekipą, co? Czasem jestem trochę samotny. Mój agent to kompletny...
-Kompletny kto, Aleksandrze?- nagle pomiędzy dziećmi śmierci a wokalistą pojawił się wysoki mężczyzna. Miał proste czarne włosy związane w kucyk. Na oczach nosił okulary przeciwsłoneczne, mimo ciemności, która ich otaczała.
-Kompletnie miłym gościem...- szybko poprawił się Al. Wyglądał na nieźle przestraszonego- Słuchaj, mogę cię o coś poprosić?
-Tak?
-Czy mogę zaprosić tą dwójkę do obozowiska?- wielkie błyszczące oczy Ala zrobiły wrażenie nawet na Nili. Jak można odmówić czemuś takiemu?
-Nie znasz ich- uciął agent.
-Ale chcę poznać! Eric, nie mam żadnych przyjaciół w swoim wieku. Pozwól im zostać na chwilę!- Zapadła cisza.
-Zgoda. Ale tylko dzisiaj.
     Kiedy ucieszony Al pognał przodem, by zaprowadzić ich do przyczepy Eric odwrócił się do nich. By zachować pozory szli trochę wolniej trzymając się za ręce.
-Przestaniecie już udawać? Wiem kim jesteście i bardzo nie podoba mi się to, że zbliżacie się do mojego podopiecznego. Miejcie się na baczności, herosi.

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 3

    Nico chwycił Nilę za rękę i pociągną ją za sobą na plac główny. Wszyscy obozowicze się tam zebrali. Po środku stała dziewczyna z rozjarzonymi oczyma. Wokół niej wirował dym.
-To jest wyrocznia. Przydatna- tłumaczył ciemnowłosy- Prawdopodobnie właśnie oznajmia kolejną Wielką Przepowiednię- Kiedy skończył mówić w moim umyśle usłyszałam głos:
"Dzieci śmierci,
Tylko dla waszych uszu osobne to wezwanie,
Złotego dziecka szukajcie w klubie na Manhattanie,
Na boskiego przyjaciela uważajcie,
Miłości się nie wypierajcie."
-Dość sprecyzowane, jak na przepowiednię... Tylko godziny zabrakło- uśmiechnęła się pod nosem.
21:25 klub Paradise.
Nila otworzyła oczy szerzej ze zdumienia. Nico patrzył na nią zdumiony.
-Słyszałaś tę część?- spytał.
-No a co? Jestem głucha, że miałam nie słyszeć?
-Porozmawiamy o tym potem. Teraz wygłosi główną przepowiednię.
"Czerń i złoto współpracują,
Śmierć, śmierć, piosnka wspólnie knują,
Przeciwności pokonają,
Prawdę skrzydlatej poznają,
Zasmakują miłości,
Tej co była i co teraz w sercach gości,
Księżyc im oświetli drogę,
Więcej zdradzić wam nie mogę."
Dziewczyna upadła na ziemię. Percy i Annabeth podeszli do niej i pomogli jej wstać. Wyrocznia nie miała już świecących się, zielonych oczu. Wyglądała jak normalna dziewczyna.
-Za trzy dni przy ognisku omówimy plan działania! Idźcie na obiad! - Chejron nie pozwolił by w obozie zapanował chaos. Spojrzał na Nica. Ten, dalej trzymając Nilę za rękę (gdy dziewczyna zorientowała się, że jej nie puścił jej policzki zapłonęły) pociągną ją w stronę w którą szedł centaur. Zatrzymali się niedaleko granicy obozu.
-Nico, przecież ci mówiłem...
-Ona słyszała- mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-W takim razie macie wspólną misję. Gdzie macie się udać?
-Do klubu Paradise o 21:25.
-Dobrze. To niedaleko stąd. Wiecie o co chodzi?
-Mamy szukać jakiegoś "złotego dziecka"...
-Chyba wiem o kogo chodzi. Musimy opracować plan...
                                                                                 

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 2

      Nila i Nico weszli do Wielkiego Domu. Dziewczyna z zaciekawieniem rozglądała się wokół. Przy dużym stole siedział niski człowiek w dość nietypowym ubraniu i wysoki mężczyz... centaur. Osobę która dopiero co dowiedziała się kim jest, musiał taki widok zdziwić. Córka Tanatosa jednak wiele już widziała. Nic jej już nie dziwiło.
-Chejronie, Panie D. Witajcie- Nico przywitał się z mężczyznami.
-Witam pana, panie Niki.
-Nico, proszę pana.
-No mówię Nico! Czyżbyś przyprowadził kolejną zbłąkaną duszyczkę?
-Nie jestem taka zbłąkana jak pan sądzi- dopiero teraz rozpoznała twarz "pana D"-Dodam, że nie widzę pana po raz pierwszy- przyjżał się jej uważnie. Na jego twarzy odbiło się odczuwane przez niego zaskoczenie.
-Nina!!! Widziałem cię ostatnio jak miałaś 12 lat! Twój ojciec nie przyprowadzał cię potem nigdzie. 
-Nila, proszę pana.
-Nila. Tak powiedziałem. Moja ulubiona heroska!
  Chejron podszedł do córki bożka śmierci i uścisnął jej rękę.
-Miło mi poznać tą uroczą dziewczynkę, o której tak często wspomina mój przyjaciel. Jak pewnie już wiesz, mam na imię Chejron. Witaj w Obozie Półkrwi!
    Nico wyglądał na zbitego z pantałyku. Ta dziewczyna miała najwyraźniej dobry kontakt ze swoim boskim rodzicem. Poza dziećmi Wielkiej Trójki rzadko kto miał taki przywilej. Bogowie mieli po prostu tak wiele dzieci, że nie mogli się nimi wszystkimi zająć. Lecz po dłuższym zastanowieniu stwierdził, że mało która kobieta zakochałaby się w kimś kto kiedyś odbierze jej życie, lub kto wygląda ja Tanatos. Nie był brzydki, lecz jego aura odstraszała prawie każdego. W każdym razie dziewczyna znała pewnie większość bogów. Może ojciec uczył ją walczyć? Tego chłopak nie mógł być pewien. Nie widział jej w walce. Na pewno miała łatwiej niż większość pół-bogów spoza obozu. Miała opiekę ojca boga, dużo potworów podziemia jej pomagało i najwyraźniej Dionizos ją lubił, więc może inni bogowie także się nią opiekowali.
-Nico! Czemu stoisz jak słup soli! Oprowadź Nilę po obozie! Wprowadź ją w wszystkie rzeczy związane z życiem tutaj!
-Życiem tutaj?- Nila nie była przekonana. Całe życie była sama. Tylko ojciec od czasu do czasu się nią zajmował. Teraz niby miałaby zacząć życie wśród innych osób takich jak ona? 
Nie, nie takich jak ja. Ja jestem dziwna i wszystkich odstraszam- pomyślała.
-Sama potem zdecydujesz. Na razie chociaż spróbuj- Chejron zauważył wahanie ciemnowłosej- Nico, pan D ma rację...
-Ja mam zawsze rację!
-... Nila zna tu tylko ciebie. Pokaż jej obóz.
     Nico i Nila bez słowa wyszli z budynku. Najpierw pokazał jej domki 12 olimpijskiej. Tam dziewczyna zauważyła, że przygląda im się jakaś para. Chłopak miał ciemne włosy i oczy w kolorze morza, a dziewczyna była blondynką o szarych oczach. Podeszli do nich.
-Nico! Cześć. Dawno cię tu nie było!- chłopak wyciągną do Nica rękę. Syn boga śmierci uścisnął ją.
-Miałem parę spraw do załatwienia tu i tam- opowiedział jak gdyby od niechcenia.
-Czy ta dziewczyna to jedna z tych spraw?- niebieskooki tuż po tych słowach dostał po głowie od swojej dziewczny- Ała! Za co!? 
-Za to, że dziewczyny nie są sprawami, Glonomóżdżku! Witaj! Jestem Annabeth, a ten głupek to Percy, mój chłopak- uśmiechnęła się do mnie.
-Jestem Nila. Miło mi cię poznać.
-Ni, musimy iść. Muszę cię odprowadzić do twojego domku.
-O! Jesteś określona? Który domek?- Annabeth wyglądała na osobę która lubi wszystko wiedzieć.
-Idzie do domku Tanatosa- blondynce zżedła mina- Że jest tuż obok mojego, zaprowadzę ją tam, a później na obiad. Miło było was zobaczyć.
     Jej domek był dość niski w porównaniu domu Hadesa po jego prawej stronie. 
-To twój domek. Rozgość się. Później przyjdę po ciebie, by zabrać cię na obiad. Jeśli będzie ci się nudzić możesz pójść do ogrodu na tyłach mojego domku. Na pewno tam będę. Do zobaczenia.
-Pa...
Nila weszła do czarno-biłego domku. Schodki do drzwi były białe a drzwi i ściany czarne. W środku ściany były czarne, a podłoga, większość mebli i małe kolumienki ozdobne białe. 
Śmierć nie wiąże się tylko ze smętną czernią. Dla wielu jest ratunkiem przed głodem, biedą, cierpienniem... Tylko czemu nikt tego nie rozumie? Czemu zawsze przedstawiają śmierć jako potwora?
-Bo wszyscy się jej boją. Boją się spojrzeć w jej twarz- w pokoju rozległ się głęboki, męski głos.
-Ojcze!- w drzwiach stał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Miał wielkie, czarne skrzydła. Tanatos, bóg śmierci.
-Dawno się nie widzieliśmy Nilu- uśmiechnął się ciepło- Cieszę się, że znalazłaś się w tym miejscu. Od dawna tego dla ciebie chciałem. W końcu znalazłaś takich jak ty.
-Chciałeś? Takich jak ja? A przerażenie w ich oczach, gdy dowiadują się kim jestem? 
-Przyzwyczają się. Ale nie wszyscy się ciebie boją. Percy mnie spotkał... Bardzo mi pomógł, zresztą tak jak jego przyjaciele. A co do twojego nowego znajomego Nica, musimy pogadać...
     Dziewczyna była wstrząśnięta tym co usłyszała. To znaczyło, że.. Ona... Ona musi...
Do jej domku wpadł Nico.
-Sytuacja wyjątkowa! Chodź za mną!

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 1

    Unik, cięcie z prawej, od góry, pchnięcie, proch! Następny! Cięcie, cięcie, unik, pchnięcie, proch! W myślach wypowiadała każdą czynność. Trzy potwory, które ją zaatakowały nie wiedziały, że od 12 roku życia wychowywał ją jej boski rodzic, który z racji bycia bożkiem śmierci przekazał jej wiele sposobów na zabijanie różnego rodzaju poczwar. Jej czarne, długie włosy były poszarpane. Wiedziała, co ją atakuje. Były to Echidny, okropne stworzenia, o ciałach w połowie młodych kobiet a w połowie cętkowanych węży. Miały czarne, puste oczy i były stale żądne krwi. Głównie krwi herosów. Ich nazwa wywodziła się od imienia ich przodkini- nie zgadniecie- Echidny.
    To był kolejny atak potworów w ciągu 12 godzin. Nila miała jeszcze dużo siły, lecz dobrze wiedziała, że ta siła z czasem ją opuści. Odcięła łeb ostatniej gadzinie. A do Tartaru z wami, obleśne paskudztwa!  Nila szybko uciekła z jednej ciemnej ulicy w następną. Bądź co bądź zabiła teraz "grupkę zakupoholiczek". Mgła robiła swoje, ale nie chciała mieć na karku policji.
    Nagle usłyszała hałas za swoimi plecami. Odwracając, się myślała, że jeśli to kolejny potwór, to zginie on w sekundę. Za nią stał bardzo, bardzo duży piesek. Konkretnie piekielny ogar. Zwierzę pomerdało ogonem i podeszło do niej z wyciągniętym ozorem. Zachwycona dziewczyna podeszła do bestii pewnym krokiem i podała jej rękę do obwąchania, jednak zwierzę od razu polizało ufnie wyciągniętą dłoń. Trafił swój na swego. Dwie istoty ciemności. Przytuliła się do pieska.
-Hej! Co tu robisz?- pod ręką wyczuła obrożę. Było tam napisane imię suki- Pani O'Leary, tak? Masz właściciela? Zgubiłaś go? Możemy go poszukać, ale będę musiała szybko znikać. Mało kto lubi moją aurę... Ja sama czuję się czasem jak przerażający potwór...- suka trąciła ją łbem.
     Wtedy usłyszała lekkie chrząknięcie.
-Wiesz, że mogłaby z łatwością odgryźć ci rękę, prawda?- zapytał chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał czarne, kudłate włosy, które wyglądały, jakby dopiero co wstał z łóżka, oliwkową, pobladłą skórę i ciemne brązowe oczy.
-Wiem. I co z tego?
-To z tego, że a) nie boisz się potworów
b) wiesz, że one istnieją
i c) moja psia przyjaciółka z jakiegoś nieznanego mi powodu bardzo cię polubiła.
-Swój wyczuje swego.
-Uważaj, bo jestem w stanie uwierzyć, że jesteś potworem.
-A niby to dlaczego?- przeszyła go spojrzeniem swoich jasno niebieskich oczu.
-Sorry, po prostu jak spotykam ładną dziewczynę, zazwyczaj jest bestią- blada skóra Nili przybrała różowawy odcień- Jesteś pół-krwi prawda?
-Skąd mam wiedzieć, że ty nie jesteś potworem? Twoja aura nie zachęca do współpracy.
-Zatem przedstawię się pierwszy. Mam na imię Nico di Angelo. Jestem synem Hadesa.
-Jestem Nila. Jestem córką Tanatosa- chłopak roześmiał się pod nosem.
-Jakby nie patrzeć, mój tata jest przełożonym twojego. Idziesz ze mną, czy masz zamiar poczekać, aż przyjdą potwory? Pani O'Leary może nas zabrać w bezpieczne miejsce- widząc jej niezdecydowanie westchnął- No przecież cię nie zjem.
Chłopak wskoczył na grzbiet piekielnej suce. Podał Nili rękę i pomógł jej wsiąść na zwierzę.
-Lepiej się mnie trzymaj- niepewnie objęła Nica w pasie- Mogą ci mówić Ni?
-Ok.
     Piekielna psina rozpędziła się i wbiegła prosto w cień. Córka Tanatosa poczuła, że coś ciągnie ją do tyłu, jednak po chwili usłyszała lekko rozbawiony głos Nica.
-Możesz mnie już puścić. Jesteśmy na miejscu- dziewczyna z ogromnym zawstydzeniem zdała sobie sprawę, że wtuliła się w chłopaka. Cała czerwona puściła go i czy prędzej zeskoczyła z nietypowego środka transportu.
-Mam zaszczyt powitać cię w Obozie Herosów. Najpierw muszę cię zaprowadzić do Wielkiego Domu. Tam pan.D wszystko ci wyjaśni- potomek Hadesa zauważył, że dziewczyna się boi. Nie było się czemu dziwić. Jakiś mroczny chłopak zabiera ją do jakiegoś dziwnego obozu- Nie martw się. Że będziemy mieszkać obok siebie i że ja cię w to wciągnąłem, będę cały czas obok. Na razie znasz mnie stąd najlepiej- uśmiechnął się.
   Dziewczynie było miło, że próbuje dodać jej otuchy, lecz w jego oczach i postawie był smutek, a kiedy mówił miał melancholijny głos, jakby za czymś tęsknił. Nawet jego uśmiech w jakiś sposób był smutny. Idąc obok siebie w milczeniu skierowali się w stronę tzw. Wielkiego Domu. Po drodze minęli parę osób, które przyglądały im się z zaciekawieniem. Jakieś dwie dziewczyny na ich widok zaczęły się śmiać i szeptać, co speszyło Nilę.
-Nie martw się Ni. To córki Afrodyty. One tak zawsze- szepnął jej na ucho Nico- Musisz się wiele nauczyć o tym miejscu. Potem przedstawię ci moich przyjaciół.
    Ten dzień Nila i Nico mieli zapamiętać do końca życia.

Prolog

!!!UWAGA!!!W moim opowiadaniu nie trzymam się do końca tego co napisał Rick Riordan  !!!UWAGA!!!

                                                                            PROLOG                                                           
       Wysoki mężczyzna szedł powoli przez las. Miał 5 sekund wolnego, ponieważ jego przełożony znalazł za niego chwilowe zastępstwo. Prychną pogardliwie. Nigdy nie ubi swojej pracy, a wykonywał ją już sam nie pamięta ile.                                                                                                                                  Wtem zobaczył dziewczynę biegnącą przez miejsce gdzie spacerował. Znał ją bardzo dobrze, kochał się w niej od dawna, jednak jej ojciec nie pozwalał jej spotykać się z mężczyznami. Pobiegł za nią i dość szybko ją dogonił.
-Skąd ja wiedziałem, że cię tu spotkam?- powiedział do ukochanej. Ta podskoczyła zaskoczona.
-Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam, nie chciałem. Ale taka jest prawda. Wszyscy się mnie boją.
-To nie tak...- powiedziała powoli do niego podchodząc- Po prostu mnie zaskoczyłeś- ujęła jego bladą twarz w swoje dłonie- Nie jesteś przerażający.
Lekko się nad nim nachyliła. Ich twarze dzieliły milimetry.
-Kocham cię- wyszeptał- Zawsze kochałem.
-Ja ciebie też- pocałowali się.
Później spotykali się w wielkiej tajemnicy. Po jakimś czasie doczekali się dziecka, jednak ona nie mogła go wychować ze względu na ojca, który dalej o nich nie wiedział. Musieli się rozstać.  
-Co było dalej tatusiu?
-On ze względu na swoją pracę bardzo rzadko widywał się z córką. Oddał ją pod opiekę ludziom, którym ufał. Oni nie wiedzieli o jego pracy.
-A czy kiedyś znowu będzie zajmował się córką?
-Nie wiem skarbie. Ale zawsze będzie o niej myślał. Muszę już iść. Słodkich snów.
-Kiedy wrócisz?
-Nie wiem. Śpij maleńka.
-Pa tatusiu!
Mężczyzna wyszedł z pokoju córki. Poszedł na dół.
-Dobrze się nią zajmijcie- rzucił na odchodnym do dwójki ludzi- inaczej was znajdę. Wrócę, gdy będzie miała 12 lat. Do tego czasu ją chrońcie- i wyszedł.
Ten mężczyzna był tak naprawdę greckim bogiem. Miał na imię Tanatos i odprowadzał dusze ludzi do krainy umarłych. A tamta mała dziewczynka? Była jego córką. Na takich jak ona mówiło się herosi. Ja jestem tą małą dziewczynką. Mam już 17 lat i nazywam się Nila. Jestem córką śmierci.